Solskjaer: Odpowiedzieliśmy krytykom

Ole Gunnar Solskjaer
Obserwuj nas w
fot. SPORT PICTURES Na zdjęciu: Ole Gunnar Solskjaer

Szkoleniowiec Manchesteru United Ole Gunnar Solskjaer był zachwycony tym, że jego drużyna pokazała krytykom, że nie mieli racji. W ostatnim meczu sezonu 2019/20 Czerwone Diabły pokonały na wyjeździe 2:0 Leicester City i zakończyły rywalizację na trzecim miejscu w tabeli Premier League.

Czytaj dalej…

– Nie sądzę, aby wiele osób to przewidziało. Przewidywania raczej wskazywały, że zakończymy rozgrywki na szóstym lub siódmym miejscu – powiedział Solskjaer w pomeczowej rozmowie ze Sky Sports.

Pytany czy przedsezonowe przewidywania były również motywacją dla prowadzonego przez niego zespołu odpowiedział: – Zawsze taki byłem. Jeśli jestem krytykowany, to jestem silniejszy w tym, co robię. Proszę tylko, nie wychwalaj mnie zbytnio, bo popadnę w samozadowolenie. Taki już jestem.

– Wierzę w to, co robię i wierzę w to, co robiłem. Wszyscy mamy różne pomysły na prowadzenie zespołu, a ja robię to po swojemu. To jedyny sposób, w jaki mogę to robić. Zawodnicy też to zrozumieli i kupili – kontynuował Solskjaer.

– To wielkie osiągnięcie sztabu i zawodników. Są niesamowici. Rozmawiałem dziś z nimi wszystkimi, mówiąc, że niezależnie od tego, co się dzisiaj wydarzy, mieliśmy fantastyczny sezon. Jestem bardzo zadowolony i dumny z ich zaangażowania. Wygranie tego spotkania było dużym wyzwaniem pod względem mentalnym – dodał norweski trener.

Solksjaer chwali Bruno Fernandesa

Jednym z kluczowych zawodników Manchesteru United w drugiej połowie sezonu był bez wątpienia Bruno Fernandes, który na Old Trafford trafił w styczniu ze Sportingu Lizbona. Od czasu swojego debiutu zdobył dla Czerwonych Diabłów osiem bramek i zanotował siedem asyst w zaledwie 14 występach.

– Musimy przyznać, że miał ogromny wpływ. Zdobywał bramki i je wypracowywał. Pomogły również jego entuzjazm i mentalność. Dziś można było zobaczyć zmęczonego Bruno, ale to naturalne, ponieważ grał bardzo dużo – dodał szkoleniowiec Manchesteru United.

Komentarze